piątek, 19 listopada 2010

Krótki raport z SNM

W tą chłodną sobotę stawiło się dwudziestu.
Standingi wyglądały tak:
Rank Name Points OMW% GW% OGW%
----------------------------------------------
1 Lissowski, Mateusz 12 65.3333 66.6667 59.7506
2 Bulakowski, Janusz 12 58.6667 72.7273 57.5874
3 Seta, Daniel 11 62.6667 72.7273 59.697
4 Kurek, Roman 10 57.2667 58.3333 54.4173
5 Jablonski, Robert 10 50.6667 63.6364 52.5874
6 Wisniewski, Lukasz 9 57.2667 58.3333 51.0117
7 Przenicki, Mateusz 9 51.9333 53.8462 55.1935
8 Bajerowicz, Adam 9 51.9333 53.8462 53.5758
9 Wegner, Zbigniew 9 49.2 60 39.1935
10 Aniolkowski, Piotr 9 48 53.8462 48.2611
11 Trepczyk, Adrian 6 62.6667 53.8462 58.7995
12 Spanner, Bartosz 6 59.9333 36.3636 59.1329
13 Gasiorowski, Michal 6 53.2667 45.4545 50.1748
14 Kujawa, Aleksander 6 52 46.6667 51.5268
15 Szydlowski, Sebastian 6 46.5333 46.1538 40.648
16 Jacewicz, Michal 6 37.2 45.4545 36.0117
17 Ulatowski, Przemyslaw 3 48.25 45.4545 43.514
18 Gorski, Bartosz 3 42.5333 25 37.6666
19 Szymanski, Mateusz 3 41.5 30 44.1521
20 Rac, Szymon 0 46.6 9.0909 46.9883

Lisu pokonał prawie wszystkich (poza mną) takim oto spisem:

3x Terramorphic Expanse
4x Arid Mesa
4x Scalding Tarn
4x Marsh Flats
6x Plains
6x Moutain

4x Steppe Lynx
4x Plated Geopede
4x Kor Outfitter
4x Stoneforge Mystic
4x Cunning Sparkmage
1x Kor Duelist
1x Kitesail Apprentice
4x Lighting Bolt
3x Journey to Nowhere (Wycieszka do nikąd)
1x Argentum Armor
1x Sword of Vengence
1x Basilisk Collar
1x Adventuring Gear

SB:
4x Kor Firewalker
4x Goblin Ruinblaster
4x Celestian purge
3x Revoke Existence

Drugie miejsce uzyskałem takim oto spisem:

4x Lightning Bolt
1x Forked Bolt
4x Explore
4x Mana Leak
4x Preordain

4x Lotus Cobra
3x Oracle of Mul Daya
3x Avenger Of Zendikar
2x Frost Titan
3x Jace the Mind Sculptor
1x Jace Beleren

4x Misty Rainforest
4x Scalding Tarn
4x Raging Ravine
2x Halimar Depths
3x Copperlin Gorge
3x Forest
4x Island
2x Mountain
1x Evolving Wilds

SB:
3x Obstinate Baloth
4x Pyroclasm
1x Flashfreeze
2x Negate
2x Acidic Slime
3x Goblin Ruinblaster

3 i 4 miesjca zajeli kierowcy talii U/B control. Jednak nie mam ich spisów.
Mam nadzieję, że uda się zorganizować draft w najbliższym czasie, ale jeszcze nie wiem kiedy - dam znać gdy tylko będzie pewny termin. Pozdrowienia!

czwartek, 4 listopada 2010

SNM #8 - 13 Listopada 2010

Zapraszam wszystkich na ostrą zacinkę karcianą (w formacie standard) już 13 listopada (sobota) o godzinie 16:00. Szczegóły na plakacie:
Turniej odbędzie się w klubie osiedlowym "Maciuś I", Gdańsk, ul. Opolska 2.
Turniej będzie sankcjonowany - K-value: 16
Wpisowe na nagrody: 12zł (booster od gracza)
Poinformujcie znajomych! Zapraszam w imieniu GKFu i swoim!

Raport z GP Bochum 2010

Piątek 29.10.2010

Misja o nazwie: „GP Bochum 2010” rozpoczęła się dla mnie już w piątek o godzinie 6:10, bo wtedy właśnie wsiadłem do Migaczowozu. W składzie ja, Piotr i Migacz wyruszyliśmy do Słupska po Roberta. Kolejnym przystankiem był Koszalin, gdzie zgarnęliśmy Marcina zwanego też Stasiem, u którego wcisnęliśmy niebosiężne śniadanie. O dziwo, bez większych sensacji na drodze, no może poza robieniem kółek wokół dystrybutorów na każdej stacji benzynowej, dotarliśmy do granicy. Zaczęło się: kawa na stacjach benzynowych 2,5 Euro, opłata za korzystanie z kibla 0,70 Euro, obeszliśmy jakoś te utrudnienia cenowe J i jadąc cały czas 130-140 km/h nudną autostradą dotarliśmy po 15 godzinach do celu. Nocleg mieliśmy u Cioci Roberta. Dwa duże materace i łóżko zapewniło nam w miarę elegancki sen.

Day 1 – Sobota 30.10.2010

Pobudka i jazda. W samochodzie, jadąc na site, rozmawialiśmy co by można fajnego otworzyć w sealed poolu. Ja wspominałem Indomitable Archangel, Stasiu mówił, że uwielbia silnik (Contagion Engine), a z Migacza się nabijaliśmy, że i tak złoży poison. Dotarliśmy ok. 07:45 rano do Ruhr Congrres, gdzie odbywało się całe GP. Sporo ludzi czekało już pod budynkiem. Turniej rozpoczął się z niezłym opóźnieniem, powodem tego było ponad 1840 zarejestrowanych osób. GP przeszło do historii jako piąte największe GP na świecie.

Aż 32 graczy z Polski no i trader Siano oraz człowiek o ksywie „Smutny Trader”. W tym sześciu śmiałków z Trójmiejskiej Sceny Mtg. Raven, Piotr, Ja, Świstak, Pędrak i Migacz.

Zestaw otworzyłem całkiem ładny Venser, Czerwony smok, trochę grywalnych niebieskich i czerwonych kart. Pomyślałem: „po swapie przyjdzie nicość”. Jednak nie! Uważam, że dostałem mega zestaw, w którym brakowało mi jedynie Galvanic Blasta albo Arc Traila.

Poniżej spis kart, których używałem w decku:

Barbed Battlegear

Nim deathmantle

Bladed Pinions

Iron Myr

Gold Myr

Palladium Myr

Copper Myr

Perilous Myr

Darksteel Sentinel

Sylvok Replica

Saberclaw Golem

Tumble Magnet

Arrest

Dispense Justice

Revoke Existance

2x Sunspear Shikari

Indomitable Archangel

Kemba, Kha Regent

Shatter

Embersmith

Oxidda Scrapmelter

Koth of the Hammer

Razorverege Thicket

Forest

7x Mountain

8x Plains

Jak widać deck RW ze splashem po zieloną Replice, a po SB jeszcze po Ezuri’s Archers. Błedami, lub spekulacjami ulepszenia decku było nie wciągnięcie na listę takich kart jak: Horizon Spellbomby (po każdym SB ją dorzucałem zamiast jednego landa będąc na draw, czasem też na play), Myr Galvanizer, Rusted Relic (ale tego typka nie za bardzo lubię), Snap Gilder.

Grałem na aż 5 rare w decku! Szóstym rare był Carnifex Demon.

Będąc bardzo zadowolony ze złożonego decku (ale pewnie dało się lepiej złożyć, np. grać na 16 landach, mniej by mi floodziło w late game), poszedłem ustawić się w kolejkę do podpisania kart przez Christophera Moellera i Stevena Belledina. Mając jeden bye spokojnie udało się jeszcze potestować z ekipą deck.

Runda 1

Bye z rankingu

Runda 2

Markus (Niemiec) RB deck.

Wygrany rzut kostką i dobra ręka. U opponenta mulligan do 6. Po tej grze poczułem moc decku – drugoturowy Myr, szybki Shikari poparty Archaniołem na 5 turze i opponent nie pokazał nic specjalnego. Druga gra to 3-turowy Koth i w następnej Tumble Magnet. Szybko udało się odpalić ostatnią zdolność Kotha. Co ciekawe opponent miał lekkie screw, ale po grze pokazał mi rękę na której był Koth of the Hammer. Ostro – brakowało mu Mountaina i też by zagrał Kotha.

2:0 (2:0)

Runda 3

Pierre (Francuz) RW deck.

Tutaj graliśmy mirror. Kolega zaczął szybko i zagrał Kembe, Kha Regenta. Na moje szczęście miałem odpowiedzi na jego equipmenty. Dograłem później swojego Kembe żeby zeszły oba i przejąłem inicjatywę. Druga gra to 3-turowy Archanioł na którego opponent nie znajduje odpowiedzi.

3:0 (2:0)

Runda 4

Mark (Holender) RW ze splashem po B deck.

Tutaj dość trudna rozkmina. Wywołał mi niezłe aggro, które opanowałem aniołem oraz nim deathmantlem. Koleszka myślał, że jestem noobem, bo mój archanioł z metalcraftem daje shroud moim artefaktom, a opp chciał mi stapować jeden z nich Rust Tickiem. Zawołałem sędziego i trochę się opanował. Jestem wręcz pewien, że był świadom, że moje artefakty mają shroud.

W drugiej grze, aktorsko dokładając 6 źródło many, oddałem turę, nie mając nic specjalnego na stole udając, że nic nie mogę. Opp atak, ja Darksteel Sentinel na flashu i po uzyskaniu przewagi Koth i gg.

4:0 (2:0)

Runda 5

Świstak (Polak) RB aggro deck.

Ja pierdziele... ponad 1800 graczy, ok. 900 w moim brackecie i oczywiście musiałem trafić na swojego ziomka. Magic. W pierwszej grze Barrage Ogre i szybki Arc Trail oraz Galvanic blast zrobiły mi ze stołu żal.pl. Jednak mimo to walczyłem i zostawiłem Dominika na 5 punktach życia. Dobił mnie czerwony smok, który gdy był sam to nie atakował – Świstak jest tak dobry, że zagrał wokół Dispanse Jusctice. Druga gra to naprawdę mocne rozdanie i Sunspear Shikari z Nim Deathmantlem poparty removalem i solidnymi ludkami. Trzecia gra – mało czasu. Nie będę się rozpisywał, ale powiem tak – zginąłem w piątej dodatkowej turze już po zakończeniu czasu rundy zostając dokładnie na 0 życia. Świstak naprawdę dobrze zagrał i nie popełnił błędu dodam do tego, że od trzeciej tury miał w stole utrudnienie w postaci Koth of the Hammer.

4:1 (1:2)

Runda 6

Jeff (chyba anglik) znów RW

Nie wiem jak ten koleszka zrobił tyle punktów, ale miał okazję do lepszych bloków, lepszych ataków i całkiem dobry deck + Sunblast Angel. Na stole obok nas grał Perez (Francuz), który wszedł do Top8. Obie gry wygrałem - 2:0.

5:1 (2:0)

Runda 7

Alex (Niemiec) UW

Tutaj niestety dobra gra ze strony kierowcy UW, dużo lataczy, Tumble Magnetów, Mimic Vat. Jedną grę urwałem, ale w ostatniej gdy byłem dobrej myśli. Opponent wyszedł z 3-turowego Kotha i udało mu się wstawić Steel Hellkite. Niestety porażka.

5:2 (1:2)

Runda 8

Lionel (Francuz) RW

Na wszystkie moje zagrożenia miał od razu odpowiedź. Jedynie Shikari z Mantlem go trochę pomęczył, ale dobrał Turn to Slag i się skończyła impreza. Jednak w pierwszej grze była rywalizacja. Graliśmy ją z 25 minut. W końcówce ja dobierałem landy a u opponenta zagrożenia. W drugiej dostał koncertową rękę i zobaczyłem 3 Galvanic Blasty.

5:3 (0:2) Drop.

Tak się skończyła przygoda na głównym evencie. Muszę przyznać, że mimo porażki, jestem zadowolony z wyniku. Przegrana ze Świstakiem i Lionelem to była kwestia ogrania i złożenia lepszego decku, jednak z Alexem mogłem spokojnie rywalizować. Taki sam wynik od nas z ekipy zrobił Marcin Staciwa. Pozostali osiągnęli gorsze rezultaty.

Tego dnia u Cioci Migacz z Robertem rozpracowali Whisky oraz rozkminiali techy w UW, ja ze Stasiem i Piotrem testowaliśmy decki do Legacy. Skończyło się tak, że nie daliśmy rady wstać rano.

Day 2 - Niedziela

Przyjechaliśmy na site dopiero po godzinie 12. Migacz, Ja i Piotr graliśmy 8-men w Legacy. Migacz zdominował wszystkich i wsycił dwa takie turnieje grając moim Burnem. Wygrywając nawet grę ze Staxem po pierwszej turze staxa wyglądającej tak: „Mox Diamond, Mox Diamond, Mox Opal, Trinisphere”, a w następnej Crucible of Worlds. Ja grałem Stalker Fae i również coś tam powygrywałem – na obu turniejach zgarnąłem 4 paczki.

Koło godziny 21 wróciliśmy do Cioci. Zagraliśmy drafta z powygrywanych paczek SoM. Jakby było mi mało to jeszcze otworzyłem Elspeth Tirel, żeby nie było. Drafta wygrał Migacz.

Ogólnie super dzień. Kupiłem trochę kart, oglądałem kawałek top8, wsyciłem trochę gier Legacy, zagrałem drafta z kumplami.

Poniedziałek

W drodze powrotnej z epickich opowieści godna jest ta: Jedziemy sobie elegancko przez Niemcy i już niedaleko przed granicą, przez około 120 km nie było stacji benzynowej, a opcja pchania samochodu nie była fajna. Na oparach dojechaliśmy do stacji po naszej stronie kraju.

Koło godziny 22 zawitałem w domu. Takie wyjazdy są naprawdę godne polecenia! Mega atmosfera GP i wiele wspaniałych chwil z kumplami. Dziękuje ekipie Migaczowozu raz jeszcze za naszą wyprawę!